czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 3 - Bo za ładna była


Dopiero gdy była w stu procentach pewna, że komisarz Ciszniewski oddalił się spod szpitala, odważyła się wyjść z samochodu i udać w stronę budynku. Joanna nie czuła się z tym najlepiej, działała przecież w tajemnicy przed kolegami z wydziału, lecz uważała to za jedyne rozsądne rozwiązanie.
- Gdybym oznajmiła, że idę porozmawiać z tą dziewczyną, bez problemu wynaleźli by tysiąc powodów, żeby tylko mnie zatrzymać – usprawiedliwiała się, choć nie poprawiało to jej samopoczucia. Jeśli uda się jej cokolwiek dowiedzieć, będzie musiała podzielić się wiadomościami z ekipą, a wtedy wyjdzie na jaw, że zataiła przed nimi swoje działania. Dalsze śledztwo na własną rękę nie miało sensu, a w dodatku pogorszyłoby tylko jej sytuację, gdy konspiracja zostałaby odkryta.
Nawet nie zauważyła, kiedy wpadła na lekarza. Przez chwilę przyglądał się kobiecie, która potrzebowała chwili, by przypomnieć sobie, gdzie i w jakim celu się znajduje.
- Przepraszam najmocniej. W której sali znajdę Monikę Mierczewę?
- A pani jest kimś z rodziny?
- To moja siostra – skłamała, ulegając sugestiom własnej intuicji. Przecież 5 minut temu był tu policjant, jaki sens miałoby kolejne przesłuchanie, w tak krótkim odstępie czasu? Szczęście, że lekarz nie miał na tyle czasu, by zweryfikować podane przez blondynkę informację. Zaprowadził ją do sali, oznajmił pacjentce, że ma gościa, po czym zostawił kobiety same. Oprócz zmieszania i zaskoczenia, w jej oczach dostrzegła strach. Delikatnie usiadła na skraju łóżka, z delikatnym, życzliwym uśmiechem spoglądając na bladą twarz nastolatki.
- Nie bój się, nic ci nie zrobię. Chcę tylko porozmawiać. Pewnie zastanawiasz się, dlaczego podałam się za twoją siostrę...
Dziewczyna szczelniej przykryła się kołdrą, jakby obawiała się tego, co za chwilę usłyszy. Nie mogła mieć pewności, że nieznajoma nie ma wobec niej złych zamiarów. Skoro faktycznie tak jest, to dlaczego zataiła przed lekarzem swoją tożsamość?
- Skłamałam, żeby móc tu wejść. Jestem tu po to, żeby ci pomóc. Nie wiem co czujesz, ale potrafię to sobie wyobrazić. Moja starsza siostra też... kiedyś, przed laty... - spuściła głowę i przymknęła oczy
- Ale ona z tego wyszła. I ty też dasz radę. Jesteś młoda i silna, całe życie przed tobą. Przede wszystkim, musisz przestać się bać. Nie każdy jest na tym świecie po to, aby cię skrzywdzić.
- Jego zapach... - wychrypiała dziewczyna – ja... wciąż go czuję... Wciąż widzę to wszystko przed oczami... - Joasia w milczeniu obserwowała, jak klatka piersiowa nastolatki zaczyna szybciej podnosić się i opadać. Położyła dłoń na jej ramieniu, chcąc by poczuła się trochę lepiej, by się uspokoiła.
- Widziałaś go?
- Wciąż czuję, jak mój ból sprawia mu przyjemność... Jak śmieje się szyderczo, zdzierając ze mnie ubrania... Jego twarz jest zimna, zła. Upaja się moim cierpieniem... Widziałam go pod domem. Każdego wieczora tam był. Zabierz go stąd! Zabierz! - zaczęła krzyczeć i wierzgać nogami. Policjantka zerwała się na równe nogi, złapała ją za ramiona i mocno potrząsnęła. Nie pomogło. Zrozpaczona spojrzała w kierunku drzwi. Sama nie wiedziała, czy powinna wezwać pielęgniarkę, czy poczekać aż ktoś przyjdzie z pomocą. Postanowiła działać. Jedną rękę włożyła jej pod głowę, a drugą mocno zatkała usta, aby zmusić ją do oddychania nosem. Kilka sekund później nastolatka leżała bez ruchu, a jej oddech był głęboki i spokojny.
- Jesteś bezpieczna, nic ci nie grozi – szepnęła jej do ucha, po czym wyprostowała się, uśmiechnęła lekko do samej siebie i opuściła salę.

- Słuchajcie, udało mi się w końcu dotrzeć do skrzynki mailowej ofiary! - krzyknął podniecony Ernest. Mógł on świętować mały sukces, gdyż mimo że koledzy nakłaniali go, aby z komputerem rozprawili się informatycy, to nie dał za wygraną, upierając się, iż zdoła sobie poradzić. Maciek i Kacper jak na zawołanie zjawili się przy biurku kolegi.
- Jak wpadłeś na hasło?
- Nie wpadłem. Wystarczyło włączyć inną przeglądarkę, miała włączoną opcję autologowania – wyszczerzył zęby, na co Czerwiński z trudem powstrzymał się od śmiechu. Mol oczywiście nie mógł przegapić okazji, żeby dogryźć koledze.
- Jarasz się, jakbyś zobaczył fragment dobrego porno – po chwili zrzedła mu mina, gdyż w jednym z maili Ernest znalazł zdjęcie, na którym ofiara była dość skąpo ubrana. Przez chwilę cała trójka nie była w stanie zareagować, dopóki w biurze nie pojawiła się Joasia.
- Przeanalizuj historię rozmów dziewczyny z tym gościem. Ciekawe jak ją przekonał, żeby wysłała mu tak śmiałe zdjęcie. Ja pojadę do szkoły, popytam jej koleżanki, może coś mówiła o tym gościu – Czerwiński zachowywał się tak, jakby w ogóle nie zauważył obecności blondynki w biurze. Kobieta niespecjalnie się tym przejęła, wiedząc, że to właśnie ona ma asa w rękawie. Po chwili wahania postanowiła podzielić się nowiną z pozostałymi.
- Panie komisarzu – zatrzymała go w progu – Sprawcą jest mężczyzna, który co wieczór stał pod domem ofiary – powiedziała, nie ukrywając przy tym satysfakcji. Maciek patrzył na nią z ukosa, jakby nie dowierzając. Brak odpowiedzi z jego strony zaniepokoił blondynkę. Nie wierzyła, że może zlekceważyć taką informację i to tylko dlatego, że przekazuje mu ją nielubiana i niedoceniana koleżanka.
- Słucham?
- Sprawcą jest...
- Skąd taka teza?
- Ofiara wskazała, że to właśnie on – odwróciła głowę w stronę, gdzie stał Ernest z Kacprem. Obydwaj wyglądali na zaskoczonych, jedynie na Maćku nie zrobiła żadnego wrażenia.
- Rozmawiała pani z ofiarą, nie pytając nas o zdanie?
- Czy to ma znaczenie? Nie zrobiłoby to żadnej różnicy. Chociaż nie, bo wtedy zrobilibyście wszystko, żeby uniemożliwić mi spotkanie, a wtedy wciąż stalibyśmy w miejscu.
- Dobrze, dziękuje – odparł niechętnie, po czym odesłał ją do papierów. Można było się tego spodziewać. Sami osobiście sprawdzą ten trop, bo do niej nie mają nawet odrobiny zaufania, choć już pokazała, że nie jest taka słaba i nieporadna, za jaką ją mają.
- A ty tu czego? - mruknęła do Kacpra, kiedy zorientowała się, że od jakiegoś czasu nad nią stoi
- No wiesz, ty rozmawiałaś z ofiarą, ty znalazłaś ten trop, więc może...
- Może co? - widać było, że nie jest w najlepszym humorze – Może wyjdę, żeby wam nie przeszkadzać w śledztwie?
- Może pojedziesz ze mną i razem to sprawdzimy?
- Naprawdę?! Serio mówisz?
- Choć czasem lubię pożartować, to teraz całkiem serio.
- Dzięki! - gdyby nie to, że prawie w ogóle się nie znali, rzuciłaby mu się na szyję z radości. Wreszcie ktoś zaczął dostrzegać w niej policjantkę, a nie kilkuletnie dziecko w skórze dorosłego człowieka. Nie umknęło to uwadze Ernesta, który wciąż udawał, że jest tak zaaferowany konwersacją ofiary z podejrzanym, iż niczego nie zauważa. Kiedy zobaczył ten uśmiech, tę radość, tę pasję i zaangażowanie, serce mu zmiękło. Nie potrafił wyjaśnić, dlaczego tak naprawdę jest negatywnie do niej nastawiony. Przecież nic złego nie zrobiła, nie dostała nawet szansy, a z góry została skazana na porażkę. Cichy i Czerwiński na pewno wciąż będą upierać się przy swoim, ale czy to znaczy, że ma traktować Joasię dokładnie tak jak oni? To, że są dobrymi policjantami, nie znaczy, że zawsze mają rację. W tym przypadku akurat jej nie mieli.

Dojeżdżając pod szkołę, komisarz Czerwiński dostrzegł dwa radiowozy, zaparkowane przed głównym wejściem, i karetkę. Przeszedł przez uchylone na oścież drzwi, mijając tuż za nimi sanitariuszy, niosących na noszach nastolatkę. Poznał ją. Była to jedna z koleżanek zgwałconej Moniki Mierczewy. Nie miał zbyt wiele czasu, aby się rozejrzeć. Zdołał tylko dostrzec, że szkolny korytarz nie wygląda zbyt przyjaźnie, a już z pewnością nie dla uczniów. Dawno niemalowane, turkusowe ściany i poszarzała biel na suficie mogły przyprawić nawet o mdłości. Przyspieszył kroku, aby jak najszybciej porozmawiać ze znajdującymi się na miejscu policjantami. Według niego, obie zbrodnie miały wspólne źródło, a to znaczyło, że prawdopodobnie ta druga koleżanka także jest w to zamieszana. Zatrzymał się na chwilę przy schodach, aby jeszcze raz przeanalizować swoje spostrzeżenia.
Pokiwał głową i wyciągnął telefon. Minęło kilkanaście sekund, nim znalazł numer na liście kontaktów.
- Ernest? Jest robota dla ciebie. Pojedziesz w teren i będziesz dyskretnie kogoś obserwował...

Do toalety damskiej wszedł pewnym, zdecydowanym krokiem – w końcu oprócz niego byli tu także technicy, zabezpieczający ślady. Dlaczego miałby czuć się niezręcznie w towarzystwie mężczyzn? W przeciwieństwie do tego, co zobaczył zaraz po wejściu, pomieszczenie zupełnie nie przypominało tego samego budynku, posiadającego wyblakłe ściany, z gdzieniegdzie obdrapanym tynkiem. Jasne światło, białe kafelki z delikatnym, jasnobrązowym wzorem, czyste, błyszczące się umywalki, a do tego mydło i ręczniki papierowe, których z pewnością brakowało w toalecie męskiej.
- Panie komisarzu! - zaczepił go jeden z dzielnicowych – To jednak coś poważniejszego, mieliśmy do was dzwonić.
- Zgadza się, to chyba ma związek ze sprawą, którą właśnie się zajmujemy...
- Młoda dziewczyna, szkoda jej. Zgwałcona w czasie lekcji, miała zakneblowane usta, dlatego nikt nie słyszał.
- Hubert! Prawdopodobnie mamy narzędzie zbrodni! - zawołał jeden z techników
- Że co? Jaja sobie kurwa robisz?
- Nie śmiałbym – odparł, podnosząc w górę ogórka, znalezionego obok bielizny dziewczyny.
- Psychol – skwitował Maciek, kręcąc głową z dezaprobatą.

- Nie uwierzycie, co zastałem na miejscu zbrodni – opowiadał na komendzie trzy godziny później. Komisarz Czerwiński nie był zachwycony tym, co go spotkało, jednak z drugiej strony czuł, że wkrótce złapią gwałciciela. - Koleżanka ofiary została zgwałcona... w biały dzień – uniósł palec do góry, podkreślając znaczenie tego faktu – uwaga, uwaga... ogórkiem.
- Słucham? - spytał Aleks, kątem oka obserwując krztuszącego się kawą komisarza Mola
- Klepnij Kacpera, bo się udusi.
- Kacpra.
- A u ciebie jak? - zwrócił się do wspomnianego kolegi
- Razem z Joasią popytaliśmy sąsiadów – Maciek zerknął ukradkiem na kobietę, jednak nie wyglądało na to, by słowa Kacpra zrobiły na nim jakiekolwiek wrażenie – Faktycznie, kręcił się tam młody chłopak, bluza z kapturem, okulary przeciwsłoneczne...
- Wieczorem? Po zachodzie słońca?
- Być może już wcześniej miał niecne zamiary i nie chciał zostać rozpoznany – zauważyła blondynka. Maciek pokiwał głową. Po chwili zastanowienia podsunął jej laptopa, na którym zatrzymane było nagranie ze szkolnego monitoringu. Joasia uważnie przyjrzała się postaci, którą przedstawiało ujęcie.
- Pasuje do opisu – dla pewności poprosił jeszcze Kacpra o potwierdzenie. Kiedy Mol kiwnął twierdząco głową, nie miał wątpliwości, że to właśnie ten mężczyzna jest odpowiedzialny zarówno za gwałt na Monice, jak i za gwałt na jej koleżance.
- Myślicie, że w tym samym stroju pojawiłby się w kawiarence, gdzie wysyłał maile do naszej ofiary? - uśmiechnął się chytrze, gdy Cichy wyszedł do techników. Joasia wzruszyła ramionami, natomiast Kacper w tym momencie kończył dopijać swoją kawę.

Kawiarenka internetowa, z której wysyłano maile, mieściła się w tym samym miejscu, co jeden z oddziałów Miejskiej Biblioteki Publicznej. Cichy i Czerwiński zeszli do piwnicy, a po chwili przekroczyli próg pomieszczenia. Na wprost wejścia, przez całą długość ściany, rozciągały się stanowiska komputerowe, natomiast tuż obok, po ich lewej stronie, znajdowało się stanowisko dowodzenia.
- Dzień dobry – powiedział Aleks, dyskretnie wyciągając odznakę – Szukamy pewnego pana, który w ostatnim czasie bywał tu częstym gościem.
- Nasi klienci nie mają żadnych ograniczeń, nie ingerujemy w to, co robią na komputerze – usprawiedliwił się pracownik kawiarenki, jakby miał zostać oskarżony o współudział. Na twarzach policjantów pojawiły się uśmiechy. Wymienili się spojrzeniami.
- Liczymy na waszą pomoc. Czy posiadacie może listę klientów?
- Oczywiście! Prowadzimy takie zapisy, kto, kiedy, jak długo, przy którym komputerze...
- Świetnie – zacierał ręce Maciek – To ja może sprawdzę historię przeglądania?
- Przykro mi, ale każdego wieczora usuwamy ją, wie pan, żeby nie zaśmiecać dysku. To nie jest najnowszy sprzęt, trzeba jakoś o niego dbać – rozłożył bezradnie ręce
- Rozumiem. Więc sprawdźmy listę...
- Zapraszam do kantorka.

W czasie, gdy Maciek i Aleksander przebywali w kawiarence internetowej, gdzie szukali tropu, który doprowadziłby ich do sprawcy, Ernest wciąż obserwował drugą z koleżanek ofiary. Podejrzewali, że może grozić jej niebezpieczeństwo, podobnie jak zgwałconym dziewczynom. Kto wie, być może atak na nią umożliwiłby im złapanie przestępcy? Jak na razie nie dostrzegł nic podejrzanego. Nastolatka udała się do klubu, jak to często robią osoby w tym wieku w piątkowe wieczory. Poszedł więc za nią, usiadł przy barze i zamówił sobie drinka. Co chwilę zerkał przez ramię, upewniając się, że obserwowana wciąż siedzi przy swoim stoliku.
- A może on tu jest... może on też się za nią ogląda, tak jak ja? - przyszło mu na myśl. Postanowił więc rozejrzeć się dookoła. Zauważył dwóch młodych mężczyzn, spoglądających w stronę właśnie tego stolika, przy którym siedziała dziewczyna. Lecz gdy Ernest odwrócił wzrok, spostrzegł, że jej już tam nie ma. Próbował znaleźć ją wzrokiem wśród tańczących. Bezskutecznie.
- Kurwa mać... - zaklął w myślach, łapiąc się za głowę. Zaraz po tym nastąpiło olśnienie. - Toaleta.
W ogóle nie zwrócił uwagę na parkę, która pomimo uchylonych drzwi od kabiny, całowała się namiętnie, powoli ściągając z siebie ubrania. Z impetem otworzył drugą kabinę, lecz ta była pusta. Pozostała jeszcze jedna... Przyłożył ucho i usłyszał ściszone głosy. Ktoś tam był, ale czy na pewno to ona? I czy na pewno działa się tam krzywda? To trzeba jednak sprawdzić. Gwałtownie nacisnął klamkę i pociągnął do siebie... Dwie pary zaskoczonych oczu odwróciły się w jego stronę. Lepszego wejścia nie mógł zaliczyć. Chłopak właśnie podawał obserwowanej dziewczynie torebkę z białym proszkiem. Nie trudno było się domyślić, że chodzi o narkotyki.
- No proszę, proszę – mruknął z nieukrywaną satysfakcją – No co? Koniec imprezy, wyjazd!

Po zdobyciu nowych informacji, Czerwiński i Cichy, po konsultacji z kolegą w biurze, udali się pod wskazany przez niego adres. Prawdopodobnie było to miejsce zamieszkania podejrzanego, którego dane uzyskali w kawiarence internetowej. Nie mogli mieć stuprocentowej pewności, że to właśnie on jest sprawcą gwałtu, jednak to trzeba było wyjaśnić.
Drzwi otworzyła im starsza kobieta, zaskoczona wizytą komisarzy. Od razu zaznaczyła, że syna nie ma w domu, lecz mimo to nie robiła problemów, gdy policjanci chcieli wejść do środka. Przekonana o niewinności swojego syna matka zapewniała ich, że musiała zajść jakaś pomyłka i niczego nie znajdą. Podczas gdy Aleks poszedł do góry, by rozejrzeć się w pokoju podejrzanego, Maciek został na dole, w celu przeszukania tej części domu.
- Co my tu mamy... kubek po jogurcie, niedopita herbata... - mówił sobie pod nosem, rozglądając się po kuchni – W koszu na śmieci nic takiego... Dobra, tu jest czysto.
Tymczasem na górze...
- Naprawdę, nie musi pani tutaj tak stać... Jestem z policji, przecież nic nie ukradnę! - Cichy w dość delikatny sposób próbował pozbyć się obecności staruszki. Nie czuł się komfortowo, gdy przy niej musiał wyciągać rzeczy jej syna, mimowolnie wysłuchując przy tym nieprzychylnych komentarzy.
- Czego tak właściwie szukacie?
- Właśnie... tego – odparł, wyciągając spod łóżka starannie zapakowaną bieliznę kobiecą. Ponownie schylił się i sięgnął ręką, tym razem wyciągając spodnie dresowe. Części garderoby prawdopodobnie należały do zgwałconej dziewczyny.
- Skąd to...
- Chyba nie nosi takich rzeczy, prawda? - spojrzał na nią z ukosa. Kobieta zatkała usta ręką i przymknęła oczy. Nie wierzyła, że to się dzieje naprawdę. Nie wierzyła, że jej syn może być przestępcą, że mógłby kogoś skrzywdzić. Dla Cichego odkrycie było wystarczającym powodem, by aresztować mężczyznę. Pozostało tylko go odnaleźć...
Po chwili usłyszał trzaśnięcie drzwiami z dołu. Coraz wyraźniej jego uszu dobiegały kroki stawiane na schodach. Pewne, ciężkie, z pewnością nie należące do kobiety. Uśmiechnął się pod nosem, przeczuwając, iż gwałciciel sam wpadł w jego ręce. Nie mylił się. Kiedy tylko podejrzany zobaczył komisarza, trzymającego w ręku dres, oraz bieliznę na łóżku, chciał rzucić się do ucieczki. Chciał, bowiem uniemożliwił mu to Maciek, który podążał za nim, by teraz skuć go w kajdanki.
- Jesteś zatrzymany za gwałt.

- Ty jesteś taki głupi czy po prostu zapomniałeś pozbyć się dowodów? - dopytywał się nadkomisarz Czerwiński na przesłuchaniu.
- Nie mógłbym... Dla pana to zwykłe szmaty, ale dla mnie... dla mnie to ogromna wartość sentymentalna. To relikwie, które mi przypominały, jak cudowna jest, jak piękna, jak uroczo pachnie... Kiedy patrzę na ten stanik, mam ją przed oczami... Te kształtne piersi, tak miękkie i jędrne, cholernie przyjemne w dotyku – opowiadał z dzikim błyskiem w oku, niczym natchniony
- Świr – rzucił Kacper, obserwując przebieg rozmowy zza szyby
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Musiałem. Zbyt ładna była. Nie mogłem dłużej tak bezradnie na nią patrzeć – splótł dłonie, chcąc powstrzymać narastające pożądanie. Każde wspomnienie dziewczyny, tych dramatycznych wydarzeń, budziło w nim zwyrodnialca, który ją skrzywdził.
- To trzeba było nie patrzeć!
- Czekałem na nią każdego wieczora. Chciałem, żeby w końcu mnie zauważyła. Tamtego ranka pobiegłem za nią. A potem przeżyłem najcudowniejsze chwile w moim życiu...
- Daruj sobie szczegóły – warknął – A jej koleżanka? Za co musiała przez to przechodzić?
- Mogła na mnie wskazać. Te suki o wszystkim sobie mówiły...
- Ogórkiem? Inaczej się nie dało?
- Nie tknąłbym jej swoim ciałem. Ono jest zarezerwowane dla Moniki.
--------
Przepraszam za spóźnienie, jednak ten tydzień nie jest dla mnie łatwy. W kolejnym rozdziale komisarze zajmą się nową sprawą. Postaram się, aby mógł się on ukazać jeszcze w tym tygodniu.

5 komentarzy :

  1. Bezimienny99716 maja 2013 19:53

    coraz ciekawiej. Czekam na nową sprawę.

    OdpowiedzUsuń
  2. popieram Bezimiennego ;)

    Coraz ciekawej, zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobry rozdział czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojejku zareklamowałaś się na moim blogu i dzięki ci za to. Cudowne opowiadanie, właśnie moje klimaty. Niespodziewane zwroty akcji, dreszczyk emocji czyli to co kocham. Opowiadanie od razu mnie urzekło, bardzo ciekawie napisane.
    Ale przeżywałam ten rozdział, matko. Ten chłopak to komplety świr takich ludzi się zamyka w psychiatryku.
    Niecierpliwie czekam na następny. Naprawdę gratuluje pomysłów. Zapraszam do siebie co prawda tak świetnie nie piszę ale....http://kara-bra.blogspot.com/
    Pozdrawiam i weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej Qwety95! Postanowiłam się odezwać, bo często wchodzę na Twój poprzedni blog, by czytać o komisarzach W11 brakuje mi tej tematyki, odkąd Jowita zawiesiła bloga z powodu nawału zajęć. Rozmawiałam z nią ostatnio i obiecała, że powróci po wakacjach i będzie kontynuować pracę nad "Potrzebuję Cię, bo Cię kocham". Przyznaję nie spodziewałam się już żadnych historii kryminalnych napisanych przez Ciebie. Z informacji, jaką przeczytałam w marcu wynikało raczej, iż kończysz z twórczością na blogu. Zatem ze zdziwieniem zajrzałam tutaj. Cóż nie tak łatwo pozbyć się pewnych przyzwyczajeń, jak widać. Co prawda nie jet to już W11, ale klimat pozostał, nadal kryminalny. Nie czytałam d początku, lecz nie ukrywam, że mi się podoba i już czekam na kolejną sprawę... Powodzenia i dużo weny!

    OdpowiedzUsuń